Reakcja Perciville'a na mój ton głosu nieco zbiła mnie z tropu. Okej, z tym panem jednak lepiej nie zadzierać, bo może się to skończyć w jakiś sposób, który niekoniecznie byłby dla mnie... Ekhem... Komfortowy? Na wszelki wypadek odsunąłem się na metr pod pretekstem znalezienia drugiej pary rękawiczek dla pieseła, bo jak widać Perci jednak nie zamierzał zostawić go w spokoju. Niby mówił o ochronie, ale... Tak. No.
- Czekoladowe... Może po prostu zwykłe ciastka? - wygrzebałem prosty przepis z książki kucharskiej i położyłem ją na stole. - Jedno z was niech zbierze potrzebne narzędzia, a drugie składniki. Tak będzie najłatwiej.
Sam skierowałem się do pieca, by rozgrzać go i inne takie śmieszne rzeczy. Co jak co, ale klub gotowania stawał się ciekawym miejscem.
- Czy w ogóle znacie jakichś ludzi, którzy chodzą do tej szkoły? - sam poznałem kilku, ale tylko z widzenia. Kontakt miałem do tej pory tylko z potworami i mieszańcami, co dość mnie niepokoiło. Większość nie miała problemów co do mojej ludzkości, ale gorzej, jak w końcu jakiś się trafi, którego będzie to irytowało.